Ads 468x60px

poniedziałek, 15 kwietnia 2013

Z wizytą na Old Trafford

Każdy kibic marzy o tym, żeby przynajmniej raz w życiu zobaczyć na żywo mecz swojej ukochanej drużyny. Ze mną nie było inaczej. Jako kibic Manchesteru United, bardzo chciałam zobaczyć Old Trafford i grającą drużynę sir Alexa Fergusona w Teatrze Marzeń. Marzenie udało mi się zrealizować w 2009 roku, gdy po raz pierwszy z moim tatą obejrzałam mecz derbowy. I w sumie od tego meczu derbowego wszystko się zaczęło, bo już od czterech lat co roku pojawiam się na Old Trafford z moim tatą lub bratem, aby zobaczyć poczynania Diabłów na żywo, zdobyć nowe klubowe gadżety oraz autografy piłkarzy. W tym roku również zawitałam na debry Manchesteru. Było niesamowicie! Jeśli zdecydujecie się na zobaczenie meczu na Old Trafford to warto wiedzieć jak zaplanować taki wyjazd i od czego należy zacząć.

Bilety na mecz 
Na lepsze mecze ciężko jest dostać bilety, bo zdecydowana większość kibiców ma wykupione karnety, jednak istnieje kilka możliwości jak zdobyć upragniony bilet, a więc:

1. biura podróży - w Internecie nie jest ciężko znaleźć biura, które oferują nam bilety na mecz. Jest ich na prawdę sporo i jeśli ktoś nie wie jak,inaczej zdobyć bilet, to jest to dobra opcja zwłaszcza, że biura podróży zazwyczaj posiadają bilety na wszystkie mecze w sezonie zarówno rozgrywane na własnym boisku jak i na mecze wyjazdowe. Warto jednak pamiętać, że zazwyczaj biura te doliczają prowizję od transakcji i cena biletu jest trochę wyższa, ale czasem warto jest dopłacić i mieć pewność, że bilet dostaniemy.

2. oficjalna strona klubu - jeśli się na niej zarejestrujemy to oprócz wielu cennych informacji dot. klubu, wielu zdjęć i filmów z udziałem naszych ulubieńców, wywiadów i konferencji prasowych będziemy mogli zgłosić prośbę o przesyłanie "new tickets update" na naszą pocztę. W ten sposób dowiemy się na jakie mecze możemy zarezerwować bilety przez oficjalną stronę klubu bez potrzeby posiadania karty członkowskiej (w przypadku Manchesteru United karta nazywa się one united, o niej szerzej w punkcie 3.). Bilety te zazwyczaj są na "gorsze" mecze, a nie na te z Chelsea, Liverpoolem czy Manchesterem City, ale jeśli komuś zależy na zobaczeniu Czerwonych Diabłów na żywo i przeciwnik nie ma znaczenia to tą opcję może rozważyć. Najlepiej wejść na oficjalną stronę, następnie w zakładkę TICKETS & HOSPITALITY, która jest umieszczona po lewej stronie. Następnie w TICKETS-BUY OR APPLY. Tak jak wspominałam wyżej, na lepsze mecze będzie opcja tylko Apply i do tego potrzeba jest karta członkowska, ale na te "słabsze" bez problemu kupimy tam swój upragniony bilet. Takich meczów w sezonie jest około pięciu więc istnieje duża szansa na dostanie biletu bez posiadania karty członkowskiej.

3. Karta one united - jest to karta, którą można zamówić na oficjalnej stronie internetowej klubu. Pozwala ona na aplikowanie o bilety na wszystkie mecze w sezonie zarówno te ligowe jak i pucharowe. Procedura kupienia biletu jest taka sama jak w przypadku aplikowania bez karty, a więc od razu kupić go będzie można na te "słabsze" mecze, a na te lepsze z takimi potęgami piłkarskimi jak Chelsea, L'pool, Arsenal czy Manchester City będzie trzeba złożyć aplikację o przyznanie biletu i czekać aż system nas wylosuje. Niektórzy na różnych forach internetowych czy stronach zrzeszających kibiców piszą, że bilety nawet za pośrednictwem oneunited trudno jest dostać. Ja sama ani nikt z mojej rodziny nigdy nie spotkał się z sytuacją aby biletu nie udało się zdobyć.

from: manutd.com

from: manutd.com



Rozmieszczenie kibiców i ceny biletów na OT
Na każdy rodzaj meczu, a więc na Premier League, Champions League i na League Cup dostaniemy bilety w takich samych cenach. Pięć funtów mniej zapłacimy za bilet, jeśli posiadamy wspomnianą wyżej kartę oneunited. Jeśli chodzi o mecze pucharowe, a nie ligowe to klub zastrzega sobie możliwość podniesienia ceny biletów w zależności od tego jakie będzie losowanie i z jakim przeciwnikiem Czerwone Diabły będą musiały się zmierzyć.





Co warto zobaczyć?
Oczywiście, jeśli lecimy na mecz to naszym punktem docelowym jest Old Trafford. Warto, jednak wybrać się na zwiedzanie OT z przewodnikiem, bo to doskonała okazja na przejście się po całym stadionie, zobaczenie szatni, tunelu monachijskiego, muzeum klubowego oraz zobaczenia stadionu z perspektywy murawy - widok jest niesamowity! Zawsze, kiedy wychodzi się przez tunel to przewodnik włącza okrzyki z trybun, aby każdy, kto znajdzie się w tym tunelu mógł poczuć się jak piłkarze, którzy wychodzą z niego na każdy mecz. No i po skończonym zwiedzaniu zawsze dostaje się dyplom ukończenia zwiedzania co jest na pewno fajną pamiątką. Jeśli chcielibyśmy skorzystać z oprowadzania po Teatrze Marzeń to warto zarezerwować sobie wcześniej na oficjalnej stronie klubu voucher (ceny: studenci-14 funtów, dorośli bez karty oneunited 16 funtów, a z kartą 50% taniej)
Oczywiście warto też odwiedzić klubowy sklep, gdzie dostaniemy dosłownie wszystko od żelu kąpielowego przez koszulki meczowe, bluzy, płyty z nagraniami np.: najlepszych momentów z danego sezonu, do tostera, pościeli i budzików. Ceny w megastore nie są wcale takie wysokie jakby się mogło wydawać. I znowu, jeśli mamy kartę członkowską to otrzymamy rabat na zakupy, ale nawet bez rabatu warto tam zajrzeć i kupić sobie kilka fajnych gadżetów.

Kiedy zgłodniejemy warto udać się w dwa miejsca:
1. Red Café - jest to restauracja umieszczona wewnątrz Old Trafford dokładnie na trzecim piętrze na trybunie Sir Alexa Fergusona. Jest to bardzo przyjemne miejsce, w którym można w spokoju usiąść na krześle z nazwiskiem naszego ulubionego piłkarza i coś zjeść lub wypić kawę. Czasami w Red Café przy odrobinie szczęścia można spotkać któregoś z obecnych lub byłych piłkarzy Manchesteru United i zrobić sobie zdjęcie lub poprosić o autograf. Ceny za obiad to około 8-9 funtów  (tak było przynajmniej, gdy ostatni raz byłam na meczu), natomiast za dużą kawę trzeba zapłacić jakieś 2 funty : )

2.Bishop Blaize - jeśli ktoś chce poczuć klimat angielskiego dopingu, wypić dobre angielskie piwo (polskie też można dostać :)) pośpiewać z innymi kibicami przyśpiewki klubowe, wymienić poglądy na temat gry drużyny, poznać fajnych angielskich kibiców, to warto przed meczem lub też po udać się właśnie do Bishop Blaize. Jest to główna "siedziba" kibiców Czerwonych Diabłów. Jak tam dojść? Bardzo prosto! Dojście zajmie Wam jakieś 10 minut spacerkiem. A więc należy od Old Trafford kierować się Sir Matt Busby Way skręcić w Railway Road (pierwsza ulica po prawej stronie) następnie skręcić w pierwszą ulicę po prawej stronie i iść praktycznie do końca. Waszym oczom ukaże się we własnej osobie Bishop Blaize. Nie da się nie poznać tego miejsca, bowiem zmierzają tam setki kibiców, którzy śpiewają i ubrani są w koszulki klubowe. W środku, jeśli uda Wam się zdobyć wolny stolik lub miejsce przy barze nie przeraźcie się, jeśli na stole zobaczycie stojącego Anglika z piwem w ręce będzie to bardzo znany wśród kibiców Pete Boyle, który zaczyna śpiewać każdą z klubowych przyśpiewek. Gdy byłam tam pierwszy raz cały widok wydawał mi się czymś nadzwyczajnym, śpiewają dosłownie wszyscy od młodzieży do starszych pań i panów :) Jeśli będziecie mieli szczęście i będziecie rozmawiali po polsku to może zaczepić Was jakiś sympatyczny Anglik, który np.: stwierdzi, że za przyjaźń angielsko-polską trzeba wypić i postawi Wam piwo i potem razem udacie się na mecz :) Jednym słowem Bishop Blaize to miejsce szczególne, gdzie warto się udać, gdyż można zobaczyć tych najbardziej zagorzałych fanów Czerwonych Diabłów i poczuć magię tego angielskiego kibicowania, które trochę się różni od tego w Polsce.


Oczywiście teraz pozostaje pytanie na ile dni polecieć czy opłaca się bardziej udać tylko w dniu meczu czy lepiej podróż rozłożyć, na co najmniej dwa dni. Jeśli lecicie tam pierwszy raz to warto zdecydować się na opcję dłuższą, żeby spokojnie zobaczyć stadion, zwiedzić go i zrobić zakupy oraz trochę nacieszyć się przedmeczową atmosferą wokół Old Trafford. Noclegi nie są większym problemem. Można znaleźć wiele niedrogich hoteli, gdzie z pewnością znajdzie się miejsce. Najlepiej dokonać rezerwacji nawet kilka miesięcy przed przylotem na mecz, ponieważ jest szansa nawet na znalezienie noclegu w okolicach 60 zł :)
Ja obecnie latam tylko na mecz i z powrotem, ponieważ udaje się nam zazwyczaj znaleźć niedrogie połączenia lotnicze do Liverpoolu, a więc lecimy rano a wracamy na samolot w okolicach 24 tego samego dnia.

Jak dolecieć? Jak dojechać?
Oczywiście istnieją entuzjaści, którzy wybierają się w wyprawę na Wyspy samochodem, aczkolwiek ja wybieram zdecydowanie prostszy i szybszy sposób dostania się do Anglii. Mianowicie samolot. Jeśli wiem, że na dany mecz chcę polecieć i znam już datę to patrzę połączenia lotnicze z Warszawy. Zazwyczaj latam do Liverpoolu, a z Liverpoolu do Manchesteru jadę busem, który jeździ średnio co 15 minut. Jeśli ktoś wybierze lot na lotnisko w Manchesterze to na Old Trafford dostanie się przy pomocy np.: taksówki w jakieś 10-15 minut. Warto rozejrzeć się dużo wcześniej za tanimi połączeniami lotniczymi, bowiem bilety można dostać już nawet za jakieś 180 zł w obie strony. Szczegółowe dane o tym jak dojechać do stadionu znajdziecie na oficjalnej stronie klubu.

No i pozostaje jeszcze jedno pytanie: gdzie po meczu pójść, aby zdobyć jakieś autografy piłkarzy?
Ja osobiście polecam Wam podążanie za Anglikami, albo Azjatami z aparatami. Jest to gwarant tego, że na pewno uda Wam się dojść w miejsce, gdzie piłkarze będą wychodzili z szatni na parking i być może uda Wam się zdobyć upragniony autograf. I jeszcze jedno, jeśli nie wiecie, gdzie iść to pytajcie, czy to stewardów czy kibiców, bo na pewno postarają Wam się pomóc zwłaszcza, jeśli usłyszą, że przyjechaliście specjalnie zza granicy aby zobaczyć Czerwone Diabły w akcji. Mi właśnie w ten sposób udało się zdobyć bardzo dużo autografów, chociażby Cristiano Ronaldo, Evry, Rooneya, Naniego, Scholsa, Giggsa, Carricka, Vidicia, Michalela Owena, Davida De Gei i wielu innych Diabłów.

Jak widzicie wizyta w Teatrze Marzeń nie jest nie do zrealizowania. Trzeba tylko wszystko dobrze zaplanować i mieć dużo chęci do realizacji tego zamierzenia, a wspomnienia i wrażenia z oglądania Czerwonych Diabłów "na żywo" są zdecydowanie tego warte, bo nawet najlepsza telewizja nie uchwyci tego wszystkiego co dzieje się na stadionie podczas meczu i poza, nim.

No i jeszcze kilka zdjęć z rodzinnego archiwum z wizyt w Teatrze Marzeń:


























środa, 20 lutego 2013

Królewskie inspiracje

Korzystając z kilku dni przerwy na uczelni i w pracy postanowiłyśmy z Mo nawiedzić Kraków. Od początku podróży towarzyszyły niesprzyjające warunki, jednak mimo wszystko można zaliczyć ją do udanych. Dla mnie, była to pewnego rodzaju podróż sentymentalna, gdyż swego sporo sobotnich dni spędzałam w mieście Kraka.

Ale od początku. Wyruszyłyśmy z Rudy Śląskiej pociągiem do Katowic, gdzie miałyśmy się przesiąść w twór, noszący dość interesującą nazwy "regio bus". Miała to być zastępcza komunikacja autobusowa dla PKP, gdyż na odcinku Katowice-Kraków trwa remont torowiska. Po przybyciu na dworzec do Katowic (który zresztą robi na mnie bardzo pozytywne wrażenie i już nie mogę doczekać się otwarcia całości obiektu), okazało się jednak, że autobus, który jest pociągiem w rozkładzie nie występuje i zatrzymuje się w bliżej nieokreślonym miejscu.

Udałyśmy się więc ostatecznie na ul. Korfantego skąd odjeżdżają klasyczne już autobusy do Krakowa. Połączenie okazało się bardzo atrakcyjne, gdyż przejazdy odbywają się co 40. minut i trwają około godziny. Wszystkich jednak, którzy liczą na spektakularną zniżkę studencką muszę rozczarować, gdyż różnica w cenie biletów wynosi zaledwie dwa złote.

Po przybyciu do naszego punktu docelowego, pierwszym co odczułyśmy, to zimno. Pogoda zdecydowanie nie sprzyjała spacerom, ale skoro już dotarłyśmy na miejsce, to cóż było robić. Najpierw nasze kroki zostały skierowane przez ulicę Floriańską na rynek. Następnie udałyśmy się na Wawel. Tu nastąpiło pierwsze rozczarowanie. Rozumiem, że w Małopolsce oszczędność to podstawa, ale takie tereny jak dziedziniec na Wawelu powinny być jednak odśnieżone. Niestety trzeba było brodzić po kostki w błocie pośniegowym, co nie powodowało pozytywnego wrażenia.

Po zobaczeniu Smoka Wawelskiego, który niestety zazionął tylko raz, odkryłyśmy tramwaj wodny, który przy naszej kolejnej wizycie w mieście królewskim koniecznie musimy "zaliczyć". Zziębnięte, przemoczone i głodne udałyśmy się do mojej ulubionej, krakowskiej knajpy, którą kilka lat temu odwiedzałam praktycznie co dwa tygodnie. Nie zawiodłam się. Wystrój Dyni pozostał niezmienny (pomijając kiczowate ozdoby walentynkowe, ale, że było to 15.02, to można wybaczyć). Zawsze przystojnych i bardzo sympatycznych kelnerów zastąpiła niestety płeć piękna, ale może akurat trafiłyśmy na taką zmianę? Mo zjadła pierogi, ja zaś uraczyłam się dyniowymi specjałami, które smakowały naprawdę wyśmienicie!

Posilone udałyśmy się na Dworzec PKS gdzie przeżyłam szok. Po pierwsze, autobusy i busy odjeżdżają w kierunku Katowic co 20 minut (tak, dobrze widzicie, co DWADZIEŚCIA minut)! Każdy z nich dodatkowo odjeżdża pełny. Połączenie jest doskonałe i w tym zakresie nie ma na co narzekać. Udało nam się wydostać z krakowskich korków i szczęśliwie i dość szybko powrócić do domu.

Niestety nie podzielimy się z Wami krakowskimi zdjęciami, gdyż karta pamięci naszego aparatu uległa destrukcji. W kolejnym wpisie Mo podzieli się z Wami wrażeniami ze swojej śląskiej ekspedycji (wreszcie udało mi się ją ściągnąć w moje rodzinne strony). 
Dla wszystkich zainteresowanych lokalem gastronomicznym, o którym wspomniałam zostawiam LINK. Dojście jest bardzo proste, gdyż restauracja znajduje się nieopodal teatru Bagatela. 

Pozdrawiam serdecznie z zaśnieżonego Lublina
Renia