Minął już miesiąc od naszego przyjazdu do Monte Sant Angelo.
Nie ma tu zaskakujących atrakcji, brakuje spektakularnych miejsc spotkań. Jest
to zwykłe, spokojne miasteczko, które jednak ma spore szanse, by stać się
Naszym miejscem na ziemi.
Po miesiącu pobytu w Monte nadszedł czas, by wreszcie
pokazać Wam to miejsce w nasz jedyny, subiektywny sposób. Dawkowałyśmy sobie
przyjemność poznawania tego miasteczka. Poza samym sanktuarium największymi
atrakcjami tego miejsca są urokliwe uliczki starego miasta, ruiny zamku, a
także urocza panorama widokowa, z której można wpatrywać się w urokliwe góry, a
także napawać wzrok morzem.
Najstarsza część miasta to wąskie uliczki i białe niskie
domki, na których dachach znajdują się kamienie (podobno mają na celu
utrzymanie dachówek, w czasie silnych wiatrów, ale któż to wie na pewno?). W
domkach żyją zwyczajni Montanarzy. Toczą normalne, spokojne życie. Widać
wywieszone pranie, czuć zapach gotowanego obiadu. Wszystko toczy się w wolnym i
leniwym tempie.
Życie tutaj zaczyna się po 21. Wówczas WSZYSCY wychodzą bez
celu na ulice, gdzie stając na środku toczą niekończące się rozmowy. Gwar trwa
do późnej nocy. Choć nie ma tu takich młodzieżowych atrakcji jak kluby czy
dyskoteki można napawać się atmosferą małych, rodzinnych pizzerii, trattorii
czy restauracyjek. Dla fanów sportu w mieście znajduje się również boisko
piłkarskie (nie sprawdzałyśmy jeszcze jak działa ;-)).
Jeśli chcecie poznać atmosferę południa Włoch, poczuć jak
tutaj się żyje i zaznać relaksu to jest to miejsce dla was. Bez fajerwerków
(choć w sumie źle powiedziane, bo pokazy pirotechniczne odbywają się one z
każdej okazji i bez okazji też), ale prawdziwie i nie pod turystów można poczuć
się częścią tego miasta. Oczywiście, im dłużej się tu jest, tym więcej się
odkrywa.
Z coraz cieplejszego Monte moc uścisków
Reni
W Monte jesteśmy już ponad miesiąc, a to miejsce
przynajmniej mnie zaskakuje coraz bardziej. Oczywiście większość naszej pracy
odbywa się w Sanktuarium i hotelu, ale nigdy nie brakuje nam czasu żeby
wieczorem wyjść na miasto i poczuć atmosferę panującą w Monte Sant Angelo.
Kroki każdego pielgrzyma, który przybywa do Monte kierowane
są do Sanktuarium świętego Michała Archanioła. Sanktuarium jest ogromne.
Głównym punktem jest oczywiście grota objawień gdzie codziennie modlą się setki
ludzi z całego świata. W Sanktuarium największą grupą odwiedzającą są Włosi,
którzy cytując klasyka (czyli mnie w roli głównej): ‘’w sanktuarium dotykają
wszystkiego, co się rusza”. Włoska Msza nie przypomina w żadnym aspekcie
naszej-polskiej. Włosi na Mszy mają tendencję do robienia zdjęć, głośnych
rozmów, śpiewania na swoją melodię, podpisywania się na ścianach itd.
To co warto jeszcze zobaczyć to oczywiście starożytna część
miasta Junno, zamek, taras widokowy.
Chciałabym jeszcze przez chwilkę podzielić się z Wami
spostrzeżeniami na temat mieszkańców tego miasta. Życie zaczyna się po 21.
Wszyscy mieszkańcy nie zależnie od wieku wychodzą na główną ulicę i bardzo
spokojnym krokiem spacerują wśród otaczających ich tłumów. Normalne jest
również to, gdy spotykając znajomego stają na samym środku ulicy i kompletnie
nie czują problemu, że inni przechodnie muszą ich omijać praktycznie wchodząc
na ściany domów, ponieważ zabudowa w Monte jest dość wąska.
Tym co najbardziej podoba mi się u Włochów jest to, że na
ich twarzach ciężko zobaczyć jest zmęczenie i niezadowolenie z życia. Nie wiem,
czy wynika to ze siesty (od Re: która jest cudownym wynalazkiem;-)) czy też po
prostu z wolniejszego stylu życia. Tutaj nikt się nie śpieszy, każdy ma czas
dla rodziny i przyjaciół.
Normą jest oczywiście zaczepianie kobiet na ulicy. Niestety
minusem jest to, że średnia wieku mężczyzn wynosi jakieś 65 lat więc jeśli ktoś
poszukuje starszego pana do towarzystwa to koniecznie powinien wybrać się do
Monte : )
Reni napisała o boisku sportowym. Dzisiaj udało nam się je w
końcu przetestować. Przyczyną mojego zwiększonego zainteresowania piłką nożną
jest oczywiście start angielskiej Premier League, ale oprócz tego fakt, że w
Monte w ostatnich dniach pojawiła się ‘’zawodowa” drużyna piłkarska… z Serie C2.
Można powiedzieć, że sprawzili nam oni
dużo atrakcji, ale o tym pisać chyba nie powinnam.
Chciałam również z tego miejsca zaapelować do wszystkich
mężczyzn w Polsce, a więc apeluję: Drodzy mężczyźni! Nie czujcie się gorsi od
południowców! Południowcy może i są szybsi w okazywaniu zainteresowania, ale
nie zmienia to faktu, że są niezwykle prymitywni i mocno ubarwiają
rzeczywistość! Tak więc moi drodzy bądźcie tylko sobą i nie zmieniajcie imion
na imiona boskich mediteranistycznych kochanków, żeby z kimś się umówić! To
mówiłam ja Kika.
Wracając do tej mocno śmiesznej drużyny piłkarskiej to
chciałabym naprawdę znaleźć jakiś klub piłkarski w Polsce, który będzie płacił
swoim zawodnikom ogromne pieniądze za to, że grają w lidze okręgowej. Jeśli
ktokolwiek znajdzie taki klub to proszę o nazwę tej drużyny.
Generalnie życie w Monte Sant Angelo płynie sobie wolniej
niż w Lublinie. Ludzie są ciągle uśmiechnięci i chętni do pomocy (pomijając
panie w recepcji, które pozdrawiam ! ) (od Re: nie wszystkie oczywiście, bo
większość z nich jest bardzo sympatyczna, niestety są WYJĄTKI).
Nadal ciężko jest mi to pojąć, że jesteśmy tutaj już pięć
tygodni i nadal poznajemy to miasto. Mam nadzieję, że będzie to nasze miejsce
na ziemi gdzie będziemy wracać ze wspomnieniami i uśmiechem.
Chciałam jeszcze podziękować naszej Oli za towarzyszenie nam
podczas tych pięciu tygodni naszej włoskiej przygody : )
Pozdrawiam wszystkich
bardzo serdecznie
Mo
0 komentarze:
Prześlij komentarz