Piękne jesienne przedpołudnie postanowiłyśmy spędzić w
oddalonym o 30 kilometrów od Lublina Nałęczowie. Wyruszyłyśmy więc busikiem na
podbój uzdrowiska. Po około 30 minutach podróżowania dotarłyśmy na miejsce i
rozpoczęłyśmy rozkoszowanie się prawdziwą złotą, polską jesienią.
Co najważniejsze, pogoda nam sprzyjała. Mogłyśmy bez
większych komplikacji (jak utrata zębów wywołana drżeniem ciała i inne tego
typu atrakcje) oddać się urokowi nałęczowskiego parku. Kolorowe liście, oczko
wodne, ogrom kasztanów, a także przechadzający się kuracjusze – wszystko to
dawało niesamowicie magiczny efekt i powodowało, że spacer alejkami sprawiał
wiele przyjemności.
Całość parku utrzymana jest w bardzo dobrym stanie.
Przechadzając się alejkami można się naprawdę zrelaksować. Spacer można umilić
sobie siedzeniem na ławeczce i przyglądaniem się poczynaniom ogromu kaczek,
łabędzi i innych boskich stworzeń (słyszałam coś o wiewiórkach, ale niestety
tym razem zakamuflowały się i nie było nam dane ich zobaczyć).
Jeśli tylko ma się na to ochotę, można napić się pysznej
gorącej czekolady, zwiedzić palmiarnię, zjeść coś w licznych okolicznych
lokalach gastronomicznych, zobaczyć stadion miejscowej drużyny (choć może
stadion to za mocne słowo ;-) ), a także
(a może i przede wszystkim) skorzystać z usług uzdrowiskowych (park wodny, SPA itp.).
My tym razem ograniczyłyśmy się do kwestii spacerowych, aczkolwiek któż wie,
czy już wkrótce nie przybędziemy do Nałęczowa ponownie, już jako prawdziwe
kuracjuszki (w tym ostatnim słowie, wbrew opinii niektórych wcale nie ma
literki „w” :P ).
Przesyłając lubelskie, mniej słoneczne pozdrowienia
Reni
Zdecydowanie warto polecić Nałęczów każdemu, kto potrzebuje trochę odpoczynku od wielkiego miasta. Jak to powiedział pan w autobusie odpowiadając na pytanie starszej pani: tam jest wszędzie kurort.
Cisza i wszechobecny spokój to cechy charakterystyczne. No i jeszcze kuracjusze, którzy powolutku spacerują sobie po parku zdrojowym i nabierają sił. My również po tygodniu spędzonym na uczelni postanowiłyśmy trochę się zrelaksować. Pochodziłyśmy po parku, porobiłyśmy zdjęcia i regenerowałyśmy siły siedząc na ławce i ogrzewając się ostatnimi promieniami słońca. Ja jeszcze zebrałam chyba jakiś kilogram kasztanów do torby dla mojej mamy i powoli wracałyśmy do domu.
O tak było strasznie dużo kaczek i łabędzi. Wiewiórek nie było faktycznie, jednak gdy wcześniej udawałam się do Nałęczowa to zawsze się pojawiały i ochoczo podchodziły do ludzi.
Zdecydowanie polecam wszystkim Nałęczów. Ze względu na wszystkie atrakcje, które oferuje SPA oraz na ten małomiejski spokój i ciszę, która zachęca do przemyśleń, do wyciszenia i odpoczynku.
Pozdrawiam z zimnego Lublina
Mo
Zdecydowanie warto polecić Nałęczów każdemu, kto potrzebuje trochę odpoczynku od wielkiego miasta. Jak to powiedział pan w autobusie odpowiadając na pytanie starszej pani: tam jest wszędzie kurort.
Cisza i wszechobecny spokój to cechy charakterystyczne. No i jeszcze kuracjusze, którzy powolutku spacerują sobie po parku zdrojowym i nabierają sił. My również po tygodniu spędzonym na uczelni postanowiłyśmy trochę się zrelaksować. Pochodziłyśmy po parku, porobiłyśmy zdjęcia i regenerowałyśmy siły siedząc na ławce i ogrzewając się ostatnimi promieniami słońca. Ja jeszcze zebrałam chyba jakiś kilogram kasztanów do torby dla mojej mamy i powoli wracałyśmy do domu.
O tak było strasznie dużo kaczek i łabędzi. Wiewiórek nie było faktycznie, jednak gdy wcześniej udawałam się do Nałęczowa to zawsze się pojawiały i ochoczo podchodziły do ludzi.
Zdecydowanie polecam wszystkim Nałęczów. Ze względu na wszystkie atrakcje, które oferuje SPA oraz na ten małomiejski spokój i ciszę, która zachęca do przemyśleń, do wyciszenia i odpoczynku.
Pozdrawiam z zimnego Lublina
Mo